piątek, marca 10, 2006

Wjazd. Zjazd.


Z Oruro jedziemy do Potosi - najwyzszego miasta na swiecie. Wjezdzamy i zaczyna sie ¨zjazd¨. W Sucre nastapil jakis rozkwit, nasza podroz nabrala nowych rumiencow, tyle osob do nas napisalo na temat naszej podrozy, zorientowalismy sie ze coraz wiecej osob czyta nasze opowiesci. Do Potosi jechalismy pelni entuzjazmu i energii. Z terminalu wzielismy taksowke i rozpoczelismy poszukiwania taniego hotelu. Wykupilismy kilkugodzinny tour do kopalni srebra (slawa tego miasta). I w jednej chwili caly entuzjazm i energia, nagromadzone w ostatnim czasie prysly niczym banka mydlana, kiedy zdalam sobie sprawe ze moja ulubiona, kochana kurtka, zakupiona w Polsce za duze pieniadze zostala w autobusie i jedzie sobie spokojnie dalej do Oruro. Natychmiast - taksowka i zapieprzanie na dworzec, ale autobus oczywiscie juz odjechal. Marcin jedzie na tour do kopalni a ja spedzam caly dzien w nerwach w punkcie z netem i z telefonem wydzwaniajac to do firmy autobusowej w Oruro, to do kierowcy. Autobus dojezdza wkoncu do Oruro pod wieczor i oczywiscie okazuje sie ze kurtki nie ma. Myslenie ze odzyskanie czegos tak cennego w takim kraju jak Boliwia bylo glupia mrzonka. A wydzwanianie do kierowcy raczej zalozeniem sobie petli na szyje. Bo tak naprawde podejrzewam ze to kierowca w rezultacie, zdajac sobie sprawe z jej wartosci, sobie ja przywlaszczyl.
Taka rzecz troche rozwala. Inni turysci sa napadani w taksowkach, na ulicy, zastraszani z nozem i okradani. Coz. My okradamy sami siebie. Tzn. ja. I tyle.
A Marcin zwiedzal kopalnie. Napisze co mi opowiadal, bo sam nie bedzie pewnie mial juz czasu. A wiec przede wszystkim to, ze pracujacy tam dozywaja mniej wiecej 40ki. Pracowal tam akurat ojciec z jego 8 letnim synem. W kopalni istnieje kult diabla. Mimo ze wierza w Boga, wydaje im sie logiczne ze to wlasnie diabel jest wladca podziemi. Dlatego tez jemu oddaja hold.
W nienajlepszych nastrojach opuszczalismy Potosi - to niebrzydkie, ale zimne miasto (w czasie naszego pobytu padal na przyklad GRAD!!!!). Najwyzsze na swiecie. I zjezdzalismy do Uyuni. Zeby zobaczyc najpiekniejsza czesc Boliwii.
Ba. Chyba najpiekniejsza czesc z calej naszej podrozy.

Brak komentarzy: