czwartek, stycznia 26, 2006

Chavin – bez Oli niestety


Wstaje rano i niestety tym razem zlapalo Ole, oswiadcza mi ze nie jedze ze mna bo ja boli brzuch. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak wyruszyc, bowiem wycieczka jest juz wykupiona. Nie jestem nastawiony zbyt pozytywnie do touru wykupionego znajac doswiadczenia dnia poprzedniego. Jednak po paru minutach okazuje sie, ze mamy do czynienia z zupelnie innym przewodnikiem, I innym stylem ogranizowania wycieczki. Nie ma wiec durnego zatrzymywania sie przy jakis sklepach a tylko czysta turystyka. Poludniowa czesc Kordyliery Blanca rozni sie nieco od polnocnej. Jest bardziej bezludna I prawie nie zadrzewiona.

Po 30 minutowej jezdzie czeka nas pierwszys postoj. Docieramy do przekieknej laguny, gdzie oprocz gor i pieknego zbiornika wodnego dostrzegam moja pierwsza w zyciu lame prowadzona przerz Indianke w kolorowym stroju. Jak oszalaly biegam z miejsca na miejsca aby robic zdjecia. W tym czasie 90% uczestnikow wycieczki pije kawe w jakims barze robiac sobie glupawe pamietkowe zdjecie na tle laguny w stulu ja mama i tata plus laguna.

Po 30 minutach przerwy ruszamy dalej. Docieramy do miejscowosci Chavin, zamieszkalej przez Inkow. Znow grupa udaje sie na posilek a ja w tym czasie latam robiac zdjecia Indianom. Spotykam sie tutaj nieoczekiwanie z dwoma aktami agresji wobec mojej osoby. Otoz jak robilem zdjecie starszej kobiecie jakis przechodzen w podeszlym wieku zamierzyl sie na mnie laska, ale chyba tylko po to by mni przestraszyc. Potem gdy dotarlem na dworzec autobusowy zza okien busika ujrzalem miedzynarodowy znak fucka, ktory pokazywala mi jeden Ink. Ach jacy sympatyczni ci IndianieJ))

W koncu przychodzi czas na zwiedzanie ruin. Place wstep 11 zeta I wchodze. Nasz przewodnik jest zupelnie inny niz ten wczoraj, mowi ze bedziemy zwiedzac ruiny tyle ile nam wyjdzie albo 1,5 godziny a moze i ze trzy. Ja nie slucham wszystkeigo co mowi, bo tutaj widze stado lam a tam znowu jakis inny piekny krajobraz do sfotografowania. Kultra Chavin jest najstarsza cywilizacja na terenie Peru. Swoje palace budowali oni w formie trapezu, ktora jest figura najbardziej odparna na trzesienia ziemi. No i wszystko bylo budowane tez w oparciu o cyfre siedem. Dlatego tez plac glowny miasta ma wymiary 49 metrow kwadratowych. Ruiny sa o tyle ciekawe ze sa polozone bardzo malowniczo w gorach i jest takze mozliwosc wejscia do srodka i spacerowania korytarzyami labiryntu.

Bardzo zaluje ze moja Olenka nie mogla byc ze mna. Kupuje jej wiec drobny upominek, zeby nie bylo jej zal. Szczescliwie wracam do domu i zastaje siostre wygladajaca dosc zdrowo. Wszystko wiec chyba bedzie dobrze.

Brak komentarzy: