czwartek, stycznia 26, 2006

Jak podroznik z podroznikiem


Z Huaraz jedziemy tak zwanym busem de routa do Limy. O tych busach, lapanych na drodze, niby nie posiadajacych swojej siedziby kraza najbzdurniejsze plotki. Najstraszniejsza z nich jest taka, ze kierowca w polowie drogi, w jakims niebezpiecznym miejscu kaze wszystkim pasazerom doplacac, pod grozba wyrzucenia ich z autobusu. Pojedz raz autobusem de routa a zobaczysz ze sa to tylko glupoty rozpuszczane zapewne przez drozsza konkurencje, posiadajaca swoje agencje! To co najbardziej zacheca to wlasnie cena! 10 zlotych za prawie 8 godzin jazdy. Do twojej dyspozycji wygodne rozkladane siedzenie i telewizor. Mila, pomocna obsluga. Nasz PKS splonal by rumienicem gdyby zobaczyl te busy. Jest to jeszcze jeden dowod wyzszosci wlasnosci prywatnej nad panstwowa. W Polsce kierowca raczej zatrzasnie ci drzwi przed nosem, kiedy po wyczerpujacym biegu juz prawie prawie wydaje ci sie ze wsiadziesz do upragnionego pojazdu, tutaj wlasciciel busa wyskoczy ze skory, zebys wybral wlasnie jego srodek transportu. Dzieki temu poruszanie sie po miastach i miedzy nimi w dotad odwiedzonych przez nas krajach Ameryki Lacinskiej (oprocz Kuby rzecz jasna ;) jest tak latwe i wygodne. I relatywnie tanie.
Jedziemy do stolicy Peru najpierw przez gory, pozniej przez pustynie, w koncu po prawej stronie pojawia sie niebieski pasek morza. o godzinie 18 wjezdzamy do Limy - olbrzymiego miasta, zamieszkalego az przez 8 milionow ludzi. Odbieraja nas - Luis i Gina. Swietnie sie sklada, bo oni dopiero co wrocili ze swojej wielkiej podrozy, po dokladnie tych wszystkich krajach, ktore zamierzamy jeszcze odwiedzic. Zasiadamy na fotelach i snujemy podroznicze opowiesci. Oni podrozowali w ten sam sposob co my, czyli JAK NAJTANIEJ. Luis z konspiracyjna mina przedstawia nam mozliwosci darmowego dostania sie do Macchu Picchu. Usmiechamy sie do siebie. Czuje sie jakysmy planowali conajmniej napad na bank :)

Wieczorem wchodzimy do netu. Daniel Oyola przyjezdza do Limy. Umawiam sie z nim na 10 rano. Abstrakcja.

Brak komentarzy: