czwartek, stycznia 26, 2006

Podroznicy w turystycznym busie. Wycieczka do laguny Llanganuco


Coz z pewnym wstydem musimy przyznac ze wykupilismy 2 toury. Jeden do laguny, drugi do ruin. Powod tego byl taki, ze dotarcie tam samemu zajeloby zbyt wiele czasu (mielismy zle informacje od naszego hosta, co do odleglosci i czasu dojazdu do tych miejsc), a pozatym, czy raczej przede wszystkim, cena tourow okazala sie smiesznie niska - 20 soli od osoby.
Musielismy wiec odlozyc na chwile na bok nasza podroznicza dume i grzecznie zajac miejsce w autobusie obok innych turystow. Okazalo sie ze do laguny wcale nie jest tak daleko, ale tour trwa caly dzien, bo program jest pelen jakichs idiotyzmow. To postoj na lody, to na obiad w drogiej restauracji, gdzie i tak nie jemy, to ogladanie kiczowatych artesaniow. Acha prawie bym zapomniala, w koncu wizyta nad laguna... 1 godzina! Ach, bylismy tacy zli, ze mamy tam tak malo czasu, bo miejsce bylo naprawde przepiekne! Turkusowa woda, drzewa, kwiaty i osniezone szczyty gor! Tylko ruszac przed siebie w nieznane!
Niestety na zadne nieznane czasu nie bylo. Przebieglismy wzdluz laguny i porobilismy setki zdjec.
Naszego touru jednak do konca opluwac nie zamierzamy. Turystycznym busem dojechalismy bowiem do miejsca ktorego normalnie pewnie bysmy nie odwiedzili. Bylo to pueblo Yungay - miejsce ktore wskutek trzesienia ziemi 31 maja roku 1970 zniknelo z powierzchni ziemi. Poprostu sie zapadlo. Zostalo pozarte przez nature. Stapalismy po jednym wielkim cmentarzu, ogladajac szczatki zaginionego swiata - wrak autobusu, ruiny kosciola, 4 palmy na glownym placu, z czego tylko jedna zywa. Nad umarlym miastem ze wzgorza ramiona rozposciera Chrystus. Kiedy staniesz u jego stop, spojrzysz do gory na ta monumentalna postac i wsluchasz sie w szum wiatru, masz wrazenie ze nadchodzi koniec swiata. To jednak nieprawda. W Yungay koniec swiata nadszedl juz dawno temu.
31 maja roku 1970.

Brak komentarzy: