wtorek, lutego 28, 2006
Opuszczamy kraine ludzi wolnych
Dzis zerkajac na strone onetu zauwazylem wiadomosc: "Zakaz handlu w niedziele coraz blizszy. PIS i Samoobrona popra projek Ligi Polski Rodzin" W takiej chwili nie chce sie naprawde wracac do naszego kraju, ktory juz od 7 lat pajacuje wszystkie wspaniale wzorce Unii Europejskiej, organizacji biurokratycznej, nieefektywnej, bedacej posmiewiskiem dla co bardziej zorientowanych ekonomistow na tym swiecie, kraju, ktory wraca powoli do wielu ograniczen i zakazow z okresu PRL. W tym przypadku takze wzorujac sie na ledwo zipiocych gospodarczo Niemczech chce sie wprowadzic zakaz handlu w niedziele. (zupelnie ignorujac fakt, ze nasi zachodni sasiedzi zastanawiaja sie intensywnie czy nie uwalnic handlu w dzien swiety)
Propozycja ta oznacza, ze ktos, komu sie wydaje, ze jest moim panem a ja jego niewolnikiem bedzie mi mowil, co ja mam robic w niedziele, a co nie? Juz moj pan karze mi pracowac do 65 roku zycia zabierajac wbrew mej woli lwia czesc moich zarobkow. Mezczyzna zyje przecietnie w Polsce 67 lat. Wiec na pewno nie ja skorzystam ze zrabowanych mi pieniedzy, ktorych na oczy nigdy nie zobacze. Ludzie jednak w Polsce kochaja byc niewolnikami i od 15 lat glosuja albo na SLD albo na PIS lub PO. Rzady sie zmieniaja a system jest wciaz ten sam. Sorry nie ten sam. W 1989 roku naprawde odzyskalismy troche wolnosci gospodarczej. Licencjonowane byly tylko 3 dziedziny gospodarki. Dzis licencje po 15 latach "wolnosci" obejmuja 232 obszarow dzialalnosci gospodarczej. Mlody czlowiek po skonczeniu studiow myslacy o swojej przyszlosci zadaje sobie pytanie: Moze otworze jakis biznes? Na przyklad biuro nieruchomosci??? Nie kochany 1 rok szkolenia, licencja. Spadaj na drzewo. A moze tak firma transportowa?? Wal sie gnoju. Nie ma tak latwo. Zezwolenia, licencja, certyfikaty bezpieczenstwa itp. A moze by tak biuro podrozy otwarzyc. Na bezrobocie marsz. 5 lat doswiadzczenia w zawodzie. Licencja. Oto nasza europejska wolnosc. Jeszcze 7 lat temu w Polsce mozna bylo swobodnie prowadzic taka dzialalnosc bez dodatkowych ograniczen. Zerknalem tez na najlnwszy ranking PKB na glowe mieszkanca. Wlasnie przescignela nas juz Lotwa. Rok temu dokonala tego Litwa. Polska schodzi na psy, bowiemy do europejskiej glupoty dodajemy duzo naszej wlasnej. Zakazmy handlu jeszcze w soboty i w srody a na pewno zrownamy sie poziomem dochodu na glowe z Czadem albo Etiopia. Chlop panszczyzniany oddawal swemu panu 10% z tego co wypracowal. Dzis przecietny polski obywatel ponad pol roku pracuje na swego Pana, ktorym jest panstwo, oddajac czasem w roznych podatkach i 70% tego co wypracowal i jeszcze wydaje mu sie, ze jest wolny.
Wszedlem na strone Polki, ktora ze swoim mezem Niemcem uciekla do Paragwaju i zyje sobie szczesliwie w pieknym domu. Na swojej stronie pisze: Ostateczna decyzje o wyjezdzie podjelismy po tym jak urzednik niemiecki przyslal nam instrukcje, ze nasz pies nie moze byc prowadzony na smyczy o dlugosci 1,50 metra tylko 1,55 metra.
I uciekli. Przestali byc niewolnikami. A wielu ludzi z Boliwii marzy o tym by uciec do tego europejskiego raju. Raj ten jednak niebawem sie skonczy. Bogactwo Zachodu to efekt pracy setek pokolen, ciezkiej pracy. I wolnosci gospodarczej. Teraz to bogactwo nie jest mnozone - ono jest przejadane. I UE przegrywa od dawna z USA, z Azja, przegra i z Rosja i z Ameryka Poludniowa. W tym momencie tylko Afryka rozwija sie wolniej od UE.
A ludzie w Boliwii wcale nie sa tacy biedni. Oni maja cos o czym tu w Europie trudno sobie pomazyc - maja wielka wolnosc. Tutaj w boliwijskiej selwie nie ma glodu. Ludzie zyja w prostych chatach, ale tez i inne nie sa im do szczescia potrzebne. Tutaj nie ma mrozu, tutaj zawsze jest cieplo. Kazdy, jesli tylko pragnie moze zajac dowolna ilosc terenu. Tutaj ziemi sie nie kupuje. Tutaj wycina sie kawalek dzungli, zbija domek z drzewa i sie mieszka. Poluje, lowi ryby. Rodzi i wychowuje dzieci, tak jak sie to rodzicom podoba a nie tak jak im nakarze wscibski urzednik. Tutaj natura kieruje zyciem ludzkim. Slonce, deszcze i owady wyznaczaja rytm zycia, w tych spolecznosciach. Sam decydujesz, kiedy wstaniesz do pracy, sam decydujesz, kiedy sie polozysz spac. Tutaj nie ma tez policji. Kazdy nosi przy sobie bron. Ale jakos nie widac, zeby ludzie strzelali do siebie nawzajem. Tu tezn nikt nas nie okradl a wrecz przeciwnie. Zostawilem przez przypadek recznik w lazience z rana i wyjechalem do dzungli. Wieczorem juz dzieci lecialy do nas z radosna wiescia ze maja cos dla mnie. A wiec nie tylko, ze nas nie okradli, ale tez nasze rzeczy gubione przez nas sie odnajdywaly.
Tu w dzungli czas ma tez inne znaczenie. Jak nam potem powiedzieli polscy misjonarze nie ma on tak jak w Europie wymiaru liniowego. Dla miejsowych czas zatacza krag. I wszystko sie powtarza, wiec nie ma znaczenia, ze cos przegapimy bo i tak za jakis czas powrocimy do tego samego punktu. Niestety mielismy mozliwosc przekonania sie o tym na wlasnej skorze. "Bede u Was za godzine"- oznajmia nam Rafael i ta godzina moze zamienic sie w 2-3, 4 godziny. Ale on przyjdzie. Na pewno przyjdzie. Tylko tak naprawde nie wiemy kiedy. Gdy nastal czas powrotu, bylismy umowieni na nastepny dzien na godzine 12-13. Jakiez bylo moje zdziwnie, gdy myjac sie okolo 8 rano nad rzeka ujrzalem nasz statek gotowy do drogi. " To wy jeszcze nie gotowi - przeciez my juz odplywamy" Super. Namiot stoi. Rzeczy nie spakowane. Przeklinajac ostro pakujemy sie w pospiechu. Kiedy juz zaladowalem ostatni pakunek, slysze od kapitana: Nie speszcie sie. Plyniemy jeszcze na polnoc na chwile. Myslalem ze sie zalamie. W koncu ruszylismy okolo godziny 11. Ale i tak szczesliwi, ze znajdujemy sie na pokladzie luksusowej lodki na ktorej przez nastepne 3 dni bedziemy spali, jedli i medytowali.
Ruszamy do Rurre!!! Wracamy z krainy ludzi wolnych do cywilizacji ograniczen i zakazow. Ruszamy lodka, ktorej rzaden europejski urzednik nie dopuscil by to plywania po akwenie wodnym. Ale ona dzial tu od lat. Nie ma zadnych certyfikatow, ale dziala. Cud, czy moze po prostu normalnosc?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz